Statystyczny zawałowiec – kim jest?
Jeden ze śląskich lekarzy opracował, na podstawie medycznych statystyk, obraz polskiego zawałowca. Wyciągając średnią, okazało się, że statystyczna ofiara zawału to najczęściej mężczyzna, palący papierosy, mający nadwagę, nadciśnienie, podwyższony poziom cholesterolu, a czasami też cukrzycę. Ma 60-70 lat.
W polskich szpitalach leczy się rocznie 100 tys. osób po zawale. Nie ma dostępnych statystyk ile osób na zawał umiera, zanim dotrze do nich pomoc. Lekarze ostrożnie szacują, że może być ich co najmniej drugie tyle. Pewne jest, że w szpitalu nie udaje się uratować zaledwie 4% chorych, ale już po kolejnym roku umiera 14% z osób, które przeżyły pierwszy zawał. Dlaczego? Z reguły nie zmieniają swojego stylu życia, całkowicie ignorując zalecenia lekarzy, przekonujących do niefarmakologicznych form leczenia zawału. Powielają więc te same błędy i zachowania, które spowodowały pierwszy zawał. Właśnie dlatego „portret” klasycznego zawałowca przygotował śląski lekarz dr Marek Gierlotka.
- Na zawał pracujemy od urodzenia. Brak ruchu, palenie papierosów, otyłość, nieleczone nadciśnienie, z otyłości wynika też cukrzyca – i robi się błędne koło – wylicza śląski konsultant wojewódzki ds. kardiologii prof. Lech Poloński ze Śląskiego Centrum Chorób Serca (ŚCCS) w Zabrzu. – Na część czynników, jak płeć czy wiek, nie mamy wpływu, ale na pewno warto rozpocząć te działania, które są w naszym zasięgu. Papierosy i golonka co drugi dzień to nie jest dobry kierunek dla naszego serca – dodaje wprost.
Przy Śląskim Centrum Chorób Serca prowadzony jest rejestr tzw. ostrych zespołów wieńcowych. To właśnie na podstawie tych danych dr Marek Gierlotka stworzył statystycznego zawałowca. Okazało się, że aż 60% z nich to mężczyźni. Co czwarty ma także cukrzycę, a zdecydowana większość (75-80 proc.) nadciśnienie. Niemal połowa ma też podwyższone stężenie cholesterolu, a 1/4 cierpi też na otyłość. Z reguły ofiary zawału mają 60-70 lat.
Zazwyczaj największym problemem w udzieleniu skutecznej pomocy chorym jest to, że za późno trafiają do szpitala (zobacz jak zachować się przy objawach zawału). Najczęściej z winy samych pacjentów opóźnienie sięga średnio nawet dwóch godzin. To znacznie więcej, niż kluczowa przy zawale „złota godzina”.
Lekarze apelują, by nie bać się dzwonić po pomoc. Bólu w klatce piersiowej nie ukoi szklanka mleka lub zimnej wody. Należy natychmiast wezwać karetkę, zwłaszcza jeśli choć kilka spośród wymienionych powyżej chorób i dolegliwości dotyka chorego.
Statystycznie to ja i mój pies mamy po 3 nogi. A prawda jest taka, że każdy zawał to osobna historia, bo ludzie reagują indywidualnie na te same bodźce.
„W szpitalu nie udaje się uratować tylko 4% chorych”. Woooooowww!!!! Czyli praktycznie każdy kto trafi do szpitala to przeżyje, a wszystkie śmierci zawałowców są spowodowane zbyt późnym udzieleniem pomocy?
Mój ojciec wezwał mnie po 12 godzinach od zawału. Czy osoba w wieku zagrożenia zawałem mogła nie słyszeć o tym, ze przy zawale im wcześniej tym lepiej? Trafił do szpitala, ale pomimo szybkiej akcji lekarzy na oddziale kardiologicznym na Kasprzaka, nie udało się go uratować, zmarł. W momencie gdy dostał zawał byli przy nim ludzie, którzy chcieli wezwać natychmiast pomoc. Zamiast tego, tata wolał pojechać do domu i się położyć….
Jestem po zawale gdyby nie to ze mój partner wrócił 2godz wcześniej z pracy nie wiem co by było zemna angielska karetka i lekarze zjawili sie bardzo szybko i zajęli sie mną bardzo skutecznie
Co to za statystyką ja mam 48 lat i jestem radni po zawale jedyne z tej statystyki to palenie no i genetyka natomiast nigdy nie dokuczalo mi ciśnienie nie jadłam tłusto bo nie lubię chodzę dość regularnie na siłownię wiec gdzie schemat????? A objawem który mnie dopadł była jakby zgaga ból ręki i siódme poty!! Uważam że nie ma jednoznacznych schematów!!!!